piątek, 11 września 2015

"Kroniki Bane'a" C. Clare, M. Johnson, S. R. Brennan


Któż z nas nie pragnął zajrzeć w przeszłość ulubionego bohatera? Poznać czynniki, które go ukształtowały, zdarzenia, które stały się ważną częścią jego życia, miejsca, które odwiedził, ludzi których poznał? Cassandra Clare wraz z dwoma innymi autorkami postanowiły wyjść na przeciw marzeniom fanów. W taki sposób powstały "Kroniki Bane'a".



O tym jak barwne życie prowadził Bane na długo przed zdarzeniami z "Darów anioła", a nawet "Diabelskimi maszynami" wspominane było bardzo często. Wysoki Czarownik Brooklyn'u jest w końcu postacią niezwykle barwną, mającą kilka setek na karku, a w głowie niezliczona ilość pomysłów. Nic dziwnego że szybko stał się ulubieńcem czytelników. Opowiadania w których odgrywałby główną rolę wydawał się więc tylko kwestią czasu.

"Kroniki..." składające się z kilkunastu niezwiązanych ze sobą historii opisują losy Magnusa na przestrzeni lat. Zbiór otwiera historia pobytu w Peru, po której jak wiemy z wcześniejszych serii, zabroniono przekraczać mu granicy tego państwa. Było to bardzo wyraźne puszczanie oczka do fanów serii, którzy z pewnością poświęcili choć jedną myśl na to co takiego zrobił tam ten niesforny czarodziej. Obietnica objawienia nam tej wielkiej tajemnicy okazała się jednak bez pokrycia. Tyczy się to zresztą większości opowiadań.

Styl Clare jest niepowtarzalny. Jej powieści są pełne humoru, ciekawych rozwiązań fabularnych i cudownych bohaterów, których nie sposób nie lubić. W "Kronikach..." wszystko za co czytelnicy pokochali prozę Clare zostało zepchnięte na dalszy plan. W dużej mierze jest to zapewne zasługa współautorek. O ich udziale w poszczególnych historiach możemy jednak tylko gdybać. Faktem pozostaje jednak, iż związek z seriami ogranicza się jedynie do warstwy fabularnej. Brakuje tej iskry, która wyróżniała jej książki. I choć mamy możliwość poznać bohaterów, o których wcześniej tylko słyszeliśmy, poznać historie z ich udziałem, oraz choć przez chwilę obserwować świat oczami Magnusa, jest to ciągle za mało aby czuć się w pełni usatysfakcjonowanym. Opowiadania więcej obiecują niż są w rzeczywistości w stanie nam dać.

Nie warto jednak całkowicie skreślać całego zbioru. W jak każdej tego typu pozycji pojawiały się fragmenty lepsze lub gorsze. Moim faworytem okazała się historia Rafaela Santiago, postaci doskonale nam znanej z serii „Dary Anioła”, i jego przemiany w wampira, oraz roli jaką odegrał w tym wszystkim Magnus. Na uwagę zasługują także przygody związane z wydarzeniami rozgrywające się gdzieś na przestrzeni pierwotnej  trylogii „Dary anioła”. Opowiadania są jednak wyraźnie kierowane do osób znających świat nocnych łowców i podziemnych, przez co czytelnik niezaznajomiony z wcześniejszymi częściami odczuwałby znikomą radość z ich poznawania.

Sądzę, że pośród tak różnorodnych opowiadań rozgrywających się na przestrzeni wieków każdy powinien odnaleźć coś dla siebie. W końcu tak barwna historia, jak ta stworzona przez Banea zasługuje na uwagę, a każda możliwość choć chwilowego powrotu do świata wykreowanego przez Clare z pewnością warta jest wykorzystania.






3 komentarze:

  1. Nie znam jeszcze (jeszcze! - bo po twoich rekomendacjach zamierzam się z nimi zapoznać) innych książek Clare poza pierwszym tomem "Darów Anioła", podczytywanym kiedyś na czytniku i dość szybko porzuconym. Ale widziałam na tumblr zdjęcia filmowego Magnusa + trochę cytatów i wydał mi się on interesujący. :)
    Swoją drogą, napisałaś u mnie, że Nix to "nie twój typ przygody", ale teraz sobie pomyślałam, że to w sumie podobna młodzieżowa trylogia. ;) Tylko trójkąta miłosnego nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż trójkąt miłosny to najważniejsza sprawa! Nie, żartuję :) Diabelskie maszyny ujęły mnie atmosferą XIX wiecznego Londynu, lekko steampunkowym zacięciem i cudownymi bohaterami...Nawet nie wiesz jak się cieszę, że bierzesz pod uwagę tę serię! Nie pożałujesz :)

      Usuń
    2. Steampunk też lubię. :) Ale nie mogę trafić na dobrą książkę w tym stylu, za każdym razem potencjał wydaje się niewykorzystany. Ostatnio tak miałam z "Mechanicznymi pająkami".

      Usuń