czwartek, 26 października 2017

"Fanfik" Natalia Osińska


Istnieją dokładnie trzy powody, przez które nigdy nie pomyślałabym o sięgnięciu po „Fanfik” Natalii Osińskiej: tytuł, okropna okładka i opis. Wystarczył jednak dokładnie jeden, aby zachęcić mnie do poznania tej powieści  – niecodzienny problem, który porusza i  lekkość z jaką się z nim zmierza.


Już na wstępie warto zaznaczyć, iż opis widniejący z tyłu okładki to jedno wielkie nieporozumienie. Z miejsca należy odrzucić założenie, iż jest to kolejna obyczajówka o miłostkach, nastoletnim buncie, czy szkolnych przygodach, co stara się zasugerować nam wydawca.
Główna bohaterka Tosia, jest na pozór zwykła nastolatką. Uczęszcza do liceum, ma grupę przyjaciółek, zafiksowaną na punkcie kosmetyków ciotkę prowadzącą salon urody i wiecznie zapracowanego ojca. Pierwszego dnia nowego roku szkolnego na jej drodze niespodziewanie staje Leon – nowy uczeń, którego uczynna dziewczyna postanawia wziąć pod swoje skrzydła. Niespodziewana przyjaźń z chłopakiem sprawia, iż Tosia odkrywa, iż nie czuje się komfortowo w narzuconej jej przez naturę roli co rozpoczyna jej wędrówkę w poszukiwaniu własnej tożsamości, zrozumienia ze strony bliskich i akceptacji otoczenia.

Nie wiem dlaczego tak wielką tajemnicą owiany jest fakt, iż główny bohater jest osobą transseksualną. Nic nie sugeruje obracania się całej fabuły wokół tego wątku co jest wyjątkowo krzywdzące, gdyż osoby, które z chęcią sięgają po literaturę LGBT, łatwo mogą ją przegapić (szczególnie, że jest to prawdopodobnie jedyna polska autorka książek młodzieżowych poruszająca się w obrębie tego gatunku), natomiast czytelnicy sugerujący się tylko opisem mogą nie bardzo wiedzieć co o tym wszystkim myśleć.

„Fanfik” jest pierwszą książką o tej tematyce po jaką sięgnęłam i sądzę, iż było to spotkanie nader udane, gdyż pokochałam ją praktycznie za wszystko: bohaterów, lekką naiwność w przedstawieniu świata i niezwykle przyjemny styl pisania autorki.
Tosia jako dziewczyna to osoba strasznie wycofana, zrezygnowana i łykająca antydepresanty niczym cukierki. Pozwala aby jej życiem kierowała nadopiekuńcza ciotka, a sama najchętniej zatopiła się w świecie musicali, marvela i fanficów. Dopiero gdy zaczyna dostrzegać, iż nie czuje się dobrze we własnej skórze i decyduje się na stanie się Tośkiem jej życie nabiera barw. Niczym za dotknięciem różdżki przemienia się w pełną zapału osobę, gotowej pokazać światu swoje prawdziwe oblicze.  Staje się dość impulsywny, rozchwiany emocjonalnie i nadaktywnym. Osińska obdarzając swojego bohatera tak dużą dawkę szaleństwa i żywiołowości stworzyła jednak postać niezwykle sympatyczną i uroczą. Fakt, iż wykreowała go na prawdziwego geeka dodaje mu na wstępie dodatkowe punkty, bo w końcu kto nie lubi czytać o postaci, która jest tak samo „nienormalna” jak my?  Jest to ten typ bohatera, z którym chcielibyśmy się przyjaźnić, nawet jeśli miałoby się to wiązać z ciągłym wyciąganiem go z tarapatów, w które sam się wpakował. Jedyne do czego mogę mieć zastrzeżenie to ta nagła zmiana, która następuje dosłownie z dnia na dzień. W jednym rozdziale mamy do czynienia z cicha Tosią w kolejnym natomiast z nieokiełznanym Tośkiem. Z racji tego, iż nie mam żadnego punktu odniesienia ciężko mi ocenić, czy jest to zaniedbanie ze strony autorki, zwykłe uproszczenie czy coś na stałe wpisane w charakter bohatera.

Równie wspaniały (jeśli nawet nie wspanialszy) jest Leon. Nowy uczeń tosinej szkoły to chłopak nad wiek dojrzały, który z nieznanych przyczyn postanawia opuścić rodzinne pielesze i zacząć wszystko od nowa. O jego przeszłości nie wiemy zasadniczo nic, jednak na każdym kroku widzimy wpływ przeszłych wydarzeń na jego obecne zachowanie. Leon jest bowiem bardzo ostrożny, zachowawczy, próbuje za wszelką cenę ukryć się w tłumie i generalnie prezentuje się jako całkowite przeciwieństwo Tośka. Pomimo własnych problemów stara się na każdym kroku wspierać przyjaciela, a jednocześnie temperować jego szalone pomysły. Ich przyjaźń opiera się przede wszystkim na wzajemnym wsparciu i jest najlepszym co mogło spotkać tą powieść. 

Mam ogromną słabość do dobrze rozpisanych wątków przyjaźni, a to stworzyła Osińska spełnia z nawiązką moje oczekiwania. Relacja Leona i Tośka jest przedstawiona bardzo naturalnie – chłopaki czasami się kłócą, równie często godzą, robią dla siebie naprawdę niedorzeczne rzeczy, lecz przede wszystkim nie izolują od pozostałych osób z ich otoczenia.
Inną naprawdę dobrze rozpisaną i kolejna niezwykle istotną relacją jest ta łącząca rodziców i dzieci. Autorka postanawia nie sprowadzać w swojej powieści rodziny jedynie do roli atrapy, lecz stworzyć pełnokrwiste postaci pełne wątpliwości, obaw, lecz przede wszystkim miłości. Zarówno ojciec Tośka jak i jego ciotka biorą czynny udział w jego historii czasami przeciwstawiając się mu, negując niektóre decyzje, lecz także próbując zrozumieć i wspierać.

Świat wykreowany przez Osińską nie jest być może wiernym odwzorowaniem rzeczywistości lecz równoległą rzeczywistością, w której chcielibyśmy żyć. Jest niczym tytułowy fanfik. W świecie Tośka, nie ma tak naprawdę złych charakterów. Pomimo tak gwałtownej zmiany w jego życiu liczyć może zarówno na wsparcie rodziny, przyjaciół jak i nauczycieli. Pozostali uczniowie choć początkowo podchodzą do całej sytuacji nieufnie szybko przechodzą nad tym do porządku dziennego, a nieliczne objawy agresji z którymi się spotyka ostatecznie także doczekują się happy endu.

„Fankfik” to niesamowicie ciepła i „puchata” powieść rozgrzewająca serce. Nienachalna dydaktyka bijąca z każdej strony nawołuje do samoakceptacji, odwagi do podjęcia niekiedy przerastających nas decyzji, sile przyjaźni i tolerancji. Choć zarzuć można jej naiwność, nie można oprzeć się urokowi przyjaźni prezentowanej w książce, oraz pewności, że wszystko kiedyś się ułoży. Osińska w swojej powieści być może nie przedstawiła naszych realiów, stworzyła jednak rzeczywistość, w której chciałoby się żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz